wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 5,6

(w lodowym pałacu)
Olafa:Czekałam ale długo was nie było.
Klementyna:Już dobrze.
Olafa:Ja nie wiem czemu nie chce cie się przyznać do tego że jesteście razem. Gdy by tak nie było to byście nie spędzali z sobą tyle czasu.
Klementyna:Olafa co ci mówiłam?
Olafa:Mam powtórzyć?
Klementyna:Nie! Powtórzyć tylko powiedzieć
czy pamiętasz.
Olafa:Bardzo dobrze pamiętam.
Jack:A co Klementyna mówiła?
Klementyna:Olafa nie mów mu nic.
Jack:Faktycznie nic nie mów sam to z niej wyciągnę.
Klementyna:Jack nie, proszę nie rób tego.
Jack:Już za późno.
Białowłosy wziął dziewczynę na ręce a później do sypialni. Nikt oprócz ich nie wiedział co się wydarzyło tej nocy wiadomo tylko że rano wstali bardzo zadowoleni.
(poranek)
Rozdział 6
Klementyna:Witaj Jack!
Jack:Witaj Klemcia.
Klementyna:Jak się podobała noc?
Jack:Mogę powiedzieć że była bardzo upojna.
I z chęcią powtórzył bym to jeszcze raz.
Klementyna:Nie stety trzeba wstawać. Anna ma dziś urodziny, wypadałoby przynieść jej jakiś prezent.
Jack:A co zamierzasz jej podarować?
Klementyna:Jeszcze nie wiem.
Jack:Morze dałabyś jej Olafę?
Klementyna:Ktoś tu ma już dość?
Jack:Nie przeczę mam dość Olafy.
Klementyna:Jak możesz, przecież ona jest taka słodka.
Jack:I irytująca.
Klementyna:A co będę z tego miała?
Jack:Całego mnie na zawsze. Co ty na to?
Klementyna:Ale od dziś poczynając?
Jack:Zgoda.
Klementyna:Pamiętasz o której są te urodziny.
Jack:Mamy przyjść na 17.00.
Klementyna:Pójdziemy tam o godzinę wcześniej?
Jack:Po co?
Klementyna:Po to żebym mogła się tobą jak najdłużej delektować.
Jack:Ty to masz pomysły.
Klementyna:Dziękuje bardzo.
(na urodzinach)

Droga siostrzyczko jeśli to przeczytałaś proszę uznaj że coś mnie opętało i nie byłam sobą jak to pisałam. Dobrze wiesz że nie była bym do tego zdolna.
Sorka kochana sist.
Klemcia :)
Ps: chcę widzieć wszystkie komy od czatujących na rozdział. (Mam nadzieje że będzie ich po prostu dużo, a kolejny rozdział bardzo długi.)

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 4

(w królestwie)
-Witajcie-powiedziała rudowłosa.
-Witaj-powiedział Jack. (...)
Anna:Wchodźcie, proszę śmiało.
Klementyna:Dziękuje za zaproszenie.
Anna:Nie me za co. Proszę do jadalni, wszystko już czeka.
Jack:Macie tu dużo rzeźb i obrazów.
Klementyna:Tak to prawda.
Jack:O widzę że nie tylko my przyszliśmy coś zjeść.
Kornelia:Mamy nadzieje że nie zepsuliśmy wam apetytu.
Klementyna:Na całe szczęście nie.
Anna:Siadajcie. Jedzenie już podano do stołu.
Klementyna:Myy. Nagusy, ogórki kiszone, frytki i ketchup. Ale ja jestem głodna.
Jack:Widzisz nie jest tak źle, no prawie nie jest.
Klementyna:Aniu możesz nam powiedzieć po co nas tu zaprosiłaś. Niech zgadnę jutro masz urodziny.
Anna:Zgadłaś, chciałam was zaprosić na nie osobiście.
-Dziękujemy Aniu!-cała czwórka powiedziała chórem.
Jack:To my będziemy się już zbierać.
Klementyna:Olafa pewnie czeka na nas.
Kornelia:Szkoda, myślałam że pogadamy jeszcze.
Klementyna:Dobrze wiesz że na pogaduch umawiam się osobno.
Kornelia:To może po jutrze? Co ty na to?
Klementyna:Żeby mieć spokój zgadzam się.


Rozdział dedykuje mojej siostrze i Livice (dodałam kolorki żeby można było łatwiej odczytać)
Autorka: Klemcia :)
Ps: Droga siostrzyczko jak już przeczytasz obowiązkowo zostaw mi choć jeden komentarz (wiem że ty wiesz, że to dla mnie ważne).  

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 3

( na miejscu)
-Możesz już otworzyć oczy-powiedział chłopak
-Dziękuje, może chcesz mi pomóc?-zapytała.
-Czemu nie? To co mam robić?-spytał.
-To choć do kuchni to się dowiesz-od powiedziała.
-Co to za wiadro?-zapytał.
-Trzeba na łowić ryb, że by ich nakarmić-powiedziała.
-Aha, no dobra-od powiedział.
-To nie takie trudne po prostu się pilnuje żeby Mityna nie wpadła cała do wody bo, później cię goni dopóki cię nie do goni czyli, bardzo długo-uprzedziła go.
-Dobrze wiedzieć-powiedział.
-W sumie po prostu siedzę na drugim brzegu i to wystarczy. Mityna czas na obiad.-powiedziała.
-Czyli w końcu co mam robić bo, się po gubiłem?-zapytał.
-Wystarczy że pójdziesz zemną nad staw-powiedziała.
-To co nad staw?-spytał.
-Tak nad staw-potwierdziła.
Gdy byli już nad stawem rozmawiali tam co najmniej przez pół godziny. Później wrócili do zamku.
-Co robimy teraz?-zapytał.
-A co byś chciał?-spytał.
-Chciałbym mieć cię przy sobie i nigdy nie wypuszczać z rąk-od powiedział.
-Jak romantycznie, może pójdziemy na górę?-zapytała.
-Do sypialni?-zapytał.
-Czemu nie?-zapytała.
-No to chodź-za proponował.
-I co teraz robimy?-zapytała.
-Teraz zrobię ci warkoczyki a, później skoczymy coś zjeść, co ty na to?-zapytał.
-Wolała bym najpierw coś zjeść.
-Ok ale ja wybieram miejsce.
-Zgoda.
-To co gotowa?
-Najpierw się przebiorę i zaraz z schodzę.
-Niech ci będzie. Czekam na dole.
Klementyna założyła: kolczyki z niebieskimi i srebrnymi diamencikami, długą ciemno niebieską suknie i tego samego koloru baletki. Wyglądała jak bogini z stępująca na ziemie.
-To gdzie jemy?
-J j jemy w królestwie. Jestem pod wrażeniem.
-Jak to w królestwie?
-Anna nas zaprosiła.
-Nie wrócę tam z powrotem!
-A jeśli ci obiecam że nic złego się nie stanie?
-Ale obiecujesz?
-Obiecuje.
-Może to głupie ale na wszelki wypadek wezmę rękawiczki.
-No dobrze pozwolę ci pod jednym warunkiem że, nie uciekniesz.
-Zgoda.
-To co idziemy?
-Idziemy.