Rozdział
11
Klementyna:Czas
już na mnie.
Kornelia:Szkoda,
miło było.
Jack:Sopel
czeka.
Klementyna:Wziąłeś
Sopla?
Jack:Tak,
bardzo mnie prosił więc go wziąłem.
Kornelia:Pa!
Klementyna:Do zobaczenia.
(w
zamku)
Jack:I
jak rozmowa z siostrą?
Klementyna:Nawet
dobrze. Nudziłeś się gdy mnie nie było?
Jack:Może
trochę.Chyba wiem o czym myślisz.
Klementyna:Tak,
to o czym myślę?
Jack:O
wielu rzeczach ale najbardziej o siostrze i o mnie.
Klementyna:Tak
zgadłeś. To może pójdziemy do miasta.
Jack:Po
co?
Klementyna:A
tak pozwiedzać.
Jack:Czemu
nie?
(przed
wejściem do miasta)
Rozdział
12
Jack:Pamiętasz
że ludzie mnie nie widzą?
Klementyna:Tylko
ci którzy cię kiedyś znali, a tu nikt cię nie zna więc wszyscy
będą widzieć.
Jack:Jesteś
pewna?
Klementyna:Tak,
tylko obiecaj mi że nie będziesz się bał.
Jack:Obiecuje.
Gdy
weszli do miasta można powiedzieć, że Jack oszalał, zaczął mówić
wszystkim dzień dobry, skakać i biegać w te i z powrotem z nie
określonego powodu szczęścia. Klementyna czuła się jak by
przyszła z sześciolatkiem, a nie z dorosłym. Po drodze kupili
marchewki dla Svena gdy by miał przyjść i produkty na kolacje i
śniadanie. Po udanych zakupach wrócili do zamku gdzie zjedli
kolacje i poszli na górę. Dziewczyna znowu z powodu złych wspomnień
nie spała do północy. Następnego dnia obudziła się nie wyspana.
(poranek)
Klementyna:Witaj
Jack.
Jack:Witaj,
zobacz co dla ciebie mam.
Klementyna:Dziękuje.
Jack:Proszę
bardzo.
Klementyna:A
ty jadłeś już?
Jack:Tak.
Znów nie mogłaś zasnąć?
Klementyna:Zgadłeś.
Za chwile wstaje.
Jack:To
ja pójdę do Sopla może czegoś potrzepuję.
Zawstydzony
zszedł na dół, gdy schodził po schodach było jeszcze słychać
jak zadawał sobie mnóstwo pytań.
Jack:Czemu
jej o to nie zapytałem? Czemu, czemu?
Sopel:O
co kogo nie zapytałeś?
Jack:Nie
ważne.
Sopel:No
mów śmiało.
Jack:Nie
mogę, nie przejdzie mi to przez gardło. Te sprawę muszę załatwić
sam.
W
tym samym czasie Klementyna zdążyła zjeść i się przebrać.
Później zeszła na dół do przyjaciół.
Klementyna:Jack
czy coś cię trapi?
Jack:Czy
mogę ci zadać pytanie na osobności?
Klementyna:Czemu
nie?
Po
tych słowach przeszli do kuchni.
Klementyna:Więc
o co chciałeś mnie zapytać?
Jack:Czy
zostaniesz moją dziewczyną?
Klementyna:(chwila
milczenia i wyczekiwania odpowiedź)Tak!
Jack:To
może zrobi sobie małą ucztę?
Klementyna:Tak,
i nawet wiem jaką. Pozwolisz jednak, że pójdę do królestwa po
kilka przepisów.
Jack:No
dobrze ale wracaj szybko.
Klementyna:Spróbuje!
W
królestwie natknęła się na Annę.
Poszły
do kuchni, szukały tych przepisów przez co najmniej dwie godziny,
gdy już miały się poddać okazało się, że nie zajrzały w jedno
miejsce lecz tam ich nie było.
Klementyna:Gdzie
ta książka może być.
Anna:Nie
mam pojęcia. Może jest w biblioteczce mamy?
Klementyna:To
co idziemy sprawdzić?
Anna:Weźmiemy
z sobą ciastka?
Klementyna:Ok
ale te z kremem są moje.
(w
królewskiej bibliotece)
Przepraszam blogger mi na wala.
OdpowiedzUsuńKlemcia :)