piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział 14

Jack:Co to za naszyjniki?
Klementyna:To kryształy z Atlantydy, są magiczne. Proszę bardzo jeden dla ciebie.
Po tych słowach włożyła mu kryształ na szyje.
Jack:Dziękuje to bardzo interesujące.
Klementyna:Nie ma za co. Wybacz ale pójdę już spać.
Jack:Mogę iść z tobą?
Klementyna:Tak, proszę bardzo. Mam nadzieje że dziś uda mi się zasnąć.
Noc minęła spokojnie, rano obudzili się w dobrych humorach.
Jack:Witaj królowo.
Klementyna:Witaj lodowy królu. Widzę że dobrze ci się spało.
Jack:Tak, a ty nie budziłaś się w nocy.
Klementyna:Tak to prawda. Muszę oddać księgę Annie.
Jack:Wracaj szybko.
Klementyna:No to choć zemną.
Jack:Ok.
Po drodze do królestwa wstąpili do ogrodu i najedli się jabłek. Odłożyli książkę i wrócili do zamku.
Po powrocie Klementyna zaczęła płakać Jack nie rozumiał co się stało zaczął się o nią martwić.
Jack:Co się stało jeszcze przed chwilą uśmiech gościł na twej twarzy a teraz zamarznięte łzy.
Klementyna:Nic takiego zaraz mi przejdzie.
Jack:Coś mi się nie zdaje. Mów co się stało.
Klementyna:Nie mam pojęcia w jednej chwili całe zło zaczęło mi rozrywać wnętrze. Podejrzewam że coś jest nie tak.
Jack:Mam pomysł, może wybierzemy się do Northa.
Klementyna:Tak to dobry pomysł.
(u Northa)
North:O, wiecie może co się dzieje z księżycem?
Klementyna:Został zniewolony.
Kornelia:Z kąt to wiesz?
Klementyna:A pamiętasz moje napady? To właśnie coś takiego mam dzisiaj.
Kornelia:Ok. Tylko wiesz że Jeka nie było dziś w domu.
Jack:Nie rozumiem. Co to ma do przeczuć Klemci?
Klementyna:A no to, że będzie nie bezpiecznie i twój brat ma kłopoty.
North:Daje wam wolną rękę ale macie to załatwić jak najszybciej.
Klementyna:Jak my się tam dostaniemy?
Kornelia:Już ty dobrze wiesz jak.
Jack:O nie, tylko nie to!(ale było już za późno)
(w innym wymiarze)

 Obrazki :)





 























Ps. mam nadzieje że jeszcze nie rzygacie szkołom przez kolejne rozdziały możecie mnie z nienawidzi (nie zdziwię się jeśli się tak stanie).