(następnego
dnia o 6.00 w pokoju wspólnym)
Klementyna:
Jack co ty tu robisz o tej godzinie?
Jack:
A tak sobie siedzę i myślę poza tym fajna piżamka.
Klementyna:
Dziękuje.
Jack:
Masz podkrążone oczy i jesteś bladsza niż zawsze, znów nie
spałaś?
Klementyna:
Tak ale to dla mnie już normalne.
Jack: Podziwiam cię.
Klementyna:
To ja pójdę się przebrać zanim ktoś mnie zobaczy.
Jack:
To pa.
Klementyna:
Pa.
Reszta
dnia minęła Klementynie bez zaskoczeń w takim melancholijnym
nastroju przyszło po południe.
Kornelia:
Czas na obiad, hej Klemcia słuchasz mnie.
Klementyna:
Tak, tak słucham.
Kornelia:
Coś ty taka zamyślona?
Klementyna:
Nie, może tylko trochę zmęczona.
Kornelia:
To musiałaś rzeczywiście późno wrócić.
Klementyna:
Tak ale za to mam miejsce, które chcę wam pokazać.
Kornelia:
Dobra ale to już po obiedzie.
Klementyna:
Ok.
(po
obiedzie)
Jeyk:
Wybacz Klemcia ale ja tu widzę tylko gołą ścianę.
Klementyna:
Wiem, zamknij oczy pomyśl o drzwiach i je otwórz.
Jeyk:
No dobra.
I
zrobił tak jak radziła mu Klementyna, a drzwi się pojawiły.
Klementyna:
I co wy na to?
Kornelia:
Myślałam, że żartowałaś gdy mówiłaś, że to wielka rzecz ale
się myliłam.
Jack:
W takim razie czas wejść do środka.
(w
środku)
To
był średni pokój z kominkiem, sofą, dwoma fotelami i stolikiem na kawę.
Jeyk:
Idealny pokój na omówienie planu.
Kornelia:
Tak to prawda, jest prawie gotowy.
Klementyna:
Kawy, herbaty?
Kornelia,
Jack, Jeyk: Herbaty!
Klementyna: Hi hi dobra zrozumiałam.
Jack:
Możesz bracie powiedzieć na czym polega ten plan?
Jeyk:
Już mówię, a więc polega on na tym, że stoisz na czatach w
bibliotece, a Klemcia się wślizgnie i weźmie księgi.
Klementyna:
Zapowiada się ciekawie.
Kornelia:
A i nudzić się nie będziesz.
Jeyk:
To nam wszystkim Hogwart obiecać może.
Klementyna:
Jestem ciekawa kto się kryje za tą sprawą.
Kornelia: Na pewno ktoś potężny i bez myślny.
Jack:
Korni ma racje nikt normalny by tego nie zrobił.
Jeyk:
Prędzej starał by się z nim zaprzyjaźnić niż zrobił coś
takiego.
Klementyna:
Tak to prawda.