piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział 14

Jack:Co to za naszyjniki?
Klementyna:To kryształy z Atlantydy, są magiczne. Proszę bardzo jeden dla ciebie.
Po tych słowach włożyła mu kryształ na szyje.
Jack:Dziękuje to bardzo interesujące.
Klementyna:Nie ma za co. Wybacz ale pójdę już spać.
Jack:Mogę iść z tobą?
Klementyna:Tak, proszę bardzo. Mam nadzieje że dziś uda mi się zasnąć.
Noc minęła spokojnie, rano obudzili się w dobrych humorach.
Jack:Witaj królowo.
Klementyna:Witaj lodowy królu. Widzę że dobrze ci się spało.
Jack:Tak, a ty nie budziłaś się w nocy.
Klementyna:Tak to prawda. Muszę oddać księgę Annie.
Jack:Wracaj szybko.
Klementyna:No to choć zemną.
Jack:Ok.
Po drodze do królestwa wstąpili do ogrodu i najedli się jabłek. Odłożyli książkę i wrócili do zamku.
Po powrocie Klementyna zaczęła płakać Jack nie rozumiał co się stało zaczął się o nią martwić.
Jack:Co się stało jeszcze przed chwilą uśmiech gościł na twej twarzy a teraz zamarznięte łzy.
Klementyna:Nic takiego zaraz mi przejdzie.
Jack:Coś mi się nie zdaje. Mów co się stało.
Klementyna:Nie mam pojęcia w jednej chwili całe zło zaczęło mi rozrywać wnętrze. Podejrzewam że coś jest nie tak.
Jack:Mam pomysł, może wybierzemy się do Northa.
Klementyna:Tak to dobry pomysł.
(u Northa)
North:O, wiecie może co się dzieje z księżycem?
Klementyna:Został zniewolony.
Kornelia:Z kąt to wiesz?
Klementyna:A pamiętasz moje napady? To właśnie coś takiego mam dzisiaj.
Kornelia:Ok. Tylko wiesz że Jeka nie było dziś w domu.
Jack:Nie rozumiem. Co to ma do przeczuć Klemci?
Klementyna:A no to, że będzie nie bezpiecznie i twój brat ma kłopoty.
North:Daje wam wolną rękę ale macie to załatwić jak najszybciej.
Klementyna:Jak my się tam dostaniemy?
Kornelia:Już ty dobrze wiesz jak.
Jack:O nie, tylko nie to!(ale było już za późno)
(w innym wymiarze)

 Obrazki :)





 























Ps. mam nadzieje że jeszcze nie rzygacie szkołom przez kolejne rozdziały możecie mnie z nienawidzi (nie zdziwię się jeśli się tak stanie).

niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 13

Rozdział 13
Klementyna:Znalazłam.,,Wielka księga potraf królewskich”.
Anna:Po co ci tak właściwie ta księga?
Klementyna:Robię mini ucztę.
Anna:To musi mi później wszystko powiedzieć jak ci wyszło.
Klementyna:Obiecuje ale teraz muszę już wracać.
Anna:Pa!
Klementyna:Do zobaczenia.
W domu czekała ją romantyczna niespodzianka. Gdy weszła pierwsze co rzucało się w oczy to czerwone róże i zapalone świeczki. Wszędzie było czuć morski jod, a na środku stał Jack z niebiesko-kryształową różą.
Jack:To dla ciebie. I jak się podoba?
Klementyna:Och Jack, sam to wszystko zrobiłeś? Jest jak ze snów.
Jack:Dziękuje. Czy to są te przepisy?
Klementyna:Tak, trochę dużo.
Jack:Może ci pomogę?
Klementyna:Jeśli tylko chcesz.
W kuchni było już przygotowane: miska, wałek, foremka na babkę, dwa jajka i fartuchy.
Klementyna:Widzę, że się przygotowałeś.
Jack:Y tak. Masz tam przepis na babkę piaskową?
Klementyna:Tak, nawet czekoladową.
Jack:My pycha.
Klementyna:Tak ja też ją lubię.
(po upieczeniu babki)
Klementyna:To kto próbuje pierwszy?
Jack:Może na raz, dwa, trzy?
Klementyna:Ok. I jak smakuje ci?
Jack:Niebo w gębie. To co może pójdziemy na górę?
Klementyna:Już chcę ci się już spać, tak szybko?
Jack:No wierz możemy również odwiedzić Northa.
Klementyna:A z chęcią bym go odwiedziła.
Jack:No to w drogę.
(u Northa)
Jack:North znasz już najnowsze wieści?
North:Tak wiem dobre wieści szybko się roznoszą. Gratulacje!
Klementyna:Dziękujemy. Przynieśliśmy babkę piaskową dla: Piaska, Ząbka i Zająca.
North:Dziękuje na pewno się ucieszą. Zapomniał bym twoja kuzynka przysłała ci dwa sznurki z kryształami.
Klementyna:To miło z jej strony. Chciała bym ją odwiedzić. Dawno już jej nie widziałam.
Jack:North zostały ci jakieś wolne kule śnieżne?
North:Tak, proszę bardzo.
Jack:Blondi wracamy?
Klementyna:Tak wracamy.
(w zamku)

sobota, 17 października 2015

Rozdział 11 i 12.

Rozdział 11

Klementyna:Czas już na mnie.

Kornelia:Szkoda, miło było.

Jack:Sopel czeka.

Klementyna:Wziąłeś Sopla?

Jack:Tak, bardzo mnie prosił więc go wziąłem.

Kornelia:Pa!

Klementyna:Do zobaczenia.

(w zamku)

Jack:I jak rozmowa z siostrą?

Klementyna:Nawet dobrze. Nudziłeś się gdy mnie nie było?

Jack:Może trochę.Chyba wiem o czym myślisz.

Klementyna:Tak, to o czym myślę?

Jack:O wielu rzeczach ale najbardziej o siostrze i o mnie.

Klementyna:Tak zgadłeś. To może pójdziemy do miasta.

Jack:Po co?

Klementyna:A tak pozwiedzać.

Jack:Czemu nie?

(przed wejściem do miasta)

Rozdział 12

Jack:Pamiętasz że ludzie mnie nie widzą?

Klementyna:Tylko ci którzy cię kiedyś znali, a tu nikt cię nie zna więc wszyscy będą widzieć.

Jack:Jesteś pewna?

Klementyna:Tak, tylko obiecaj mi że nie będziesz się bał.

Jack:Obiecuje.

Gdy weszli do miasta można powiedzieć, że Jack oszalał, zaczął mówić wszystkim dzień dobry, skakać i biegać w te i z powrotem z nie określonego powodu szczęścia. Klementyna czuła się jak by przyszła z sześciolatkiem, a nie z dorosłym. Po drodze kupili marchewki dla Svena gdy by miał przyjść i produkty na kolacje i śniadanie. Po udanych zakupach wrócili do zamku gdzie zjedli kolacje i poszli na górę. Dziewczyna znowu z powodu złych wspomnień nie spała do północy. Następnego dnia obudziła się nie wyspana.

(poranek)
Klementyna:Witaj Jack.
Jack:Witaj, zobacz co dla ciebie mam.
Klementyna:Dziękuje.
Jack:Proszę bardzo.
Klementyna:A ty jadłeś już?
Jack:Tak. Znów nie mogłaś zasnąć?
Klementyna:Zgadłeś. Za chwile wstaje.
Jack:To ja pójdę do Sopla może czegoś potrzepuję.
Zawstydzony zszedł na dół, gdy schodził po schodach było jeszcze słychać jak zadawał sobie mnóstwo pytań.
Jack:Czemu jej o to nie zapytałem? Czemu, czemu?
Sopel:O co kogo nie zapytałeś?
Jack:Nie ważne.
Sopel:No mów śmiało.
Jack:Nie mogę, nie przejdzie mi to przez gardło. Te sprawę muszę załatwić sam.
W tym samym czasie Klementyna zdążyła zjeść i się przebrać. Później zeszła na dół do przyjaciół.
Klementyna:Jack czy coś cię trapi?
Jack:Czy mogę ci zadać pytanie na osobności?
Klementyna:Czemu nie?
Po tych słowach przeszli do kuchni.
Klementyna:Więc o co chciałeś mnie zapytać?
Jack:Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Klementyna:(chwila milczenia i wyczekiwania odpowiedź)Tak!
Jack:To może zrobi sobie małą ucztę?
Klementyna:Tak, i nawet wiem jaką. Pozwolisz jednak, że pójdę do królestwa po kilka przepisów.
Jack:No dobrze ale wracaj szybko.
Klementyna:Spróbuje!
W królestwie natknęła się na Annę.
Poszły do kuchni, szukały tych przepisów przez co najmniej dwie godziny, gdy już miały się poddać okazało się, że nie zajrzały w jedno miejsce lecz tam ich nie było.
Klementyna:Gdzie ta książka może być.
Anna:Nie mam pojęcia. Może jest w biblioteczce mamy?
Klementyna:To co idziemy sprawdzić?
Anna:Weźmiemy z sobą ciastka?
Klementyna:Ok ale te z kremem są moje.
(w królewskiej bibliotece)

sobota, 26 września 2015

Rozdział 9,10,

Rozdział 9
Klementyna:Wiesz nikomu nie pokazywałam tego przejścia, jesteś pierwszy.
Jack:Czuje się zaszczycony. Może wrócimy do domu?
Klementyna:A co z Anną? Wypadałoby się pożegnać.
Jack:Więc zrobimy tak: najpierw pożegnamy się z Anną a potem wrócimy do domu. Co ty na to?
Klementyna:Dobrze, zgadzam się.
Jack:To co idziemy na górę?
Klementyna:Powiedz, przez cały ten czas myślałeś tylko o tym?
Jack:Szczerze, tak.
Klementyna:Kolejna noc pięknych wspomnień?
Jack:Tak, bardzo pięknych.
(po spędzonej nocy)
Klementyna:Jack czas wstawać.
Jack:Jeszcze trochę!
Klementyna:To miłych snów, a ja idę na spotkanie z Kornelią.
 
Rozdział 10
Klementyna:Witaj siostrzyczko.
Kornelia:Witaj.
Klementyna:Jak tam przygotowania do ślubu?
Kornelia:Na razie dobrze. Kwiaty i stoły są już załatwione. Czy mogłybyśmy wybrać dla mnie suknie razem?
Klementyna:Jeśli chcesz?
Kornelia:Tak, bardzo chcę.
Klementyna:No to zgoda ale chyba nie o tym chciałaś porozmawiać?
Kornelia:Tak, to prawda.
Klementyna:Więc o co chodzi?
Kornelia:Wiem że nie chcesz o tym rozmawiać ale to widać.
Klementyna:Co widać?
Kornelia:No to że ty i Jack jesteście z sobą.
Klementyna:Tak to prawda jesteśmy.
Kornelia:No to co u was?
Klementyna:Dobrze, za godzinę ma pomnie przyjść.
Kornelia:To co za tydzień w salonie?
Klementyna:W salonie. To może zrobimy sobie ciepło-gorące cackało?
Kornelia:Czemu nie, o oczywiście bez kożucha.
Klementyna:Bez.
(gdy Jack już przyszedł)

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 7,8

Rozdział 7
Anna:O już jesteście!O godzinę wcześniej czyli jak zwykle.
Klementyna:Tak jak zwykle.Czy jest już Kornelia?
Kornelia:Czy ktoś mnie wołał.
Jack:Nie mów tylko że on też tu jest.
Kornelia:Jest u siebie w pokoju.
Anna:To może ktoś chce tort?
Klementyna:Ja po proszę. Jak ci się podoba Olafa?
Anna:Jest słodka. Dziękuje Klementyna.
Klementyna:Nie ma za co.
Jack:Jest tu może ogród?
Klementyna:Tak. Chcesz mogę cię zaprowadzić.
Jack:Z chęcią.
(w ogrodzie)
Rozdział 8
Klementyna:Jak ja dawno tu nie byłam.
Jack:Wolał bym zobaczyć te miejsce zimą.
Klementyna:Da się zrobić.
Jack:Jesteś cudowna.
Klementyna:Wiem to. To co bitwa na śnieżki?
Jack:A może ulepimy iglo?
Klementyna:A umiesz?
Jack:Mowa. Pewnie że tak.
(po zbudowaniu iglo)
Klementyna:Zrobiło się już ciemno, może wrócimy do środka.
Jack:Boisz się ciemności?
Klementyna:Nie po porostu chciałabym wrócić już do domu.
Jack:Rozumiem. Czy to ma związek z naszą umową?
Klementyna:Może. Chcesz zobaczyć mój pokój?
Jack:Z wielką chęcią. 
Klementyna:I jak ci się podoba?
Jack:Może być. To obraz twego taty?
Klementyna:Tak, z dnia jego koronacji.
Jack:Są tu jakieś ukryte przejścia?
Klementyna:Tak, jedno.
Jack:A pokażesz mi?
Klementyna:Jeśli chcesz?
Jack:Tak.
(po zejściu wąskim tunelem)
 
Ps:Siódemka była za mała dlatego jest i ósemka.

wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 5,6

(w lodowym pałacu)
Olafa:Czekałam ale długo was nie było.
Klementyna:Już dobrze.
Olafa:Ja nie wiem czemu nie chce cie się przyznać do tego że jesteście razem. Gdy by tak nie było to byście nie spędzali z sobą tyle czasu.
Klementyna:Olafa co ci mówiłam?
Olafa:Mam powtórzyć?
Klementyna:Nie! Powtórzyć tylko powiedzieć
czy pamiętasz.
Olafa:Bardzo dobrze pamiętam.
Jack:A co Klementyna mówiła?
Klementyna:Olafa nie mów mu nic.
Jack:Faktycznie nic nie mów sam to z niej wyciągnę.
Klementyna:Jack nie, proszę nie rób tego.
Jack:Już za późno.
Białowłosy wziął dziewczynę na ręce a później do sypialni. Nikt oprócz ich nie wiedział co się wydarzyło tej nocy wiadomo tylko że rano wstali bardzo zadowoleni.
(poranek)
Rozdział 6
Klementyna:Witaj Jack!
Jack:Witaj Klemcia.
Klementyna:Jak się podobała noc?
Jack:Mogę powiedzieć że była bardzo upojna.
I z chęcią powtórzył bym to jeszcze raz.
Klementyna:Nie stety trzeba wstawać. Anna ma dziś urodziny, wypadałoby przynieść jej jakiś prezent.
Jack:A co zamierzasz jej podarować?
Klementyna:Jeszcze nie wiem.
Jack:Morze dałabyś jej Olafę?
Klementyna:Ktoś tu ma już dość?
Jack:Nie przeczę mam dość Olafy.
Klementyna:Jak możesz, przecież ona jest taka słodka.
Jack:I irytująca.
Klementyna:A co będę z tego miała?
Jack:Całego mnie na zawsze. Co ty na to?
Klementyna:Ale od dziś poczynając?
Jack:Zgoda.
Klementyna:Pamiętasz o której są te urodziny.
Jack:Mamy przyjść na 17.00.
Klementyna:Pójdziemy tam o godzinę wcześniej?
Jack:Po co?
Klementyna:Po to żebym mogła się tobą jak najdłużej delektować.
Jack:Ty to masz pomysły.
Klementyna:Dziękuje bardzo.
(na urodzinach)

Droga siostrzyczko jeśli to przeczytałaś proszę uznaj że coś mnie opętało i nie byłam sobą jak to pisałam. Dobrze wiesz że nie była bym do tego zdolna.
Sorka kochana sist.
Klemcia :)
Ps: chcę widzieć wszystkie komy od czatujących na rozdział. (Mam nadzieje że będzie ich po prostu dużo, a kolejny rozdział bardzo długi.)

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 4

(w królestwie)
-Witajcie-powiedziała rudowłosa.
-Witaj-powiedział Jack. (...)
Anna:Wchodźcie, proszę śmiało.
Klementyna:Dziękuje za zaproszenie.
Anna:Nie me za co. Proszę do jadalni, wszystko już czeka.
Jack:Macie tu dużo rzeźb i obrazów.
Klementyna:Tak to prawda.
Jack:O widzę że nie tylko my przyszliśmy coś zjeść.
Kornelia:Mamy nadzieje że nie zepsuliśmy wam apetytu.
Klementyna:Na całe szczęście nie.
Anna:Siadajcie. Jedzenie już podano do stołu.
Klementyna:Myy. Nagusy, ogórki kiszone, frytki i ketchup. Ale ja jestem głodna.
Jack:Widzisz nie jest tak źle, no prawie nie jest.
Klementyna:Aniu możesz nam powiedzieć po co nas tu zaprosiłaś. Niech zgadnę jutro masz urodziny.
Anna:Zgadłaś, chciałam was zaprosić na nie osobiście.
-Dziękujemy Aniu!-cała czwórka powiedziała chórem.
Jack:To my będziemy się już zbierać.
Klementyna:Olafa pewnie czeka na nas.
Kornelia:Szkoda, myślałam że pogadamy jeszcze.
Klementyna:Dobrze wiesz że na pogaduch umawiam się osobno.
Kornelia:To może po jutrze? Co ty na to?
Klementyna:Żeby mieć spokój zgadzam się.


Rozdział dedykuje mojej siostrze i Livice (dodałam kolorki żeby można było łatwiej odczytać)
Autorka: Klemcia :)
Ps: Droga siostrzyczko jak już przeczytasz obowiązkowo zostaw mi choć jeden komentarz (wiem że ty wiesz, że to dla mnie ważne).  

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 3

( na miejscu)
-Możesz już otworzyć oczy-powiedział chłopak
-Dziękuje, może chcesz mi pomóc?-zapytała.
-Czemu nie? To co mam robić?-spytał.
-To choć do kuchni to się dowiesz-od powiedziała.
-Co to za wiadro?-zapytał.
-Trzeba na łowić ryb, że by ich nakarmić-powiedziała.
-Aha, no dobra-od powiedział.
-To nie takie trudne po prostu się pilnuje żeby Mityna nie wpadła cała do wody bo, później cię goni dopóki cię nie do goni czyli, bardzo długo-uprzedziła go.
-Dobrze wiedzieć-powiedział.
-W sumie po prostu siedzę na drugim brzegu i to wystarczy. Mityna czas na obiad.-powiedziała.
-Czyli w końcu co mam robić bo, się po gubiłem?-zapytał.
-Wystarczy że pójdziesz zemną nad staw-powiedziała.
-To co nad staw?-spytał.
-Tak nad staw-potwierdziła.
Gdy byli już nad stawem rozmawiali tam co najmniej przez pół godziny. Później wrócili do zamku.
-Co robimy teraz?-zapytał.
-A co byś chciał?-spytał.
-Chciałbym mieć cię przy sobie i nigdy nie wypuszczać z rąk-od powiedział.
-Jak romantycznie, może pójdziemy na górę?-zapytała.
-Do sypialni?-zapytał.
-Czemu nie?-zapytała.
-No to chodź-za proponował.
-I co teraz robimy?-zapytała.
-Teraz zrobię ci warkoczyki a, później skoczymy coś zjeść, co ty na to?-zapytał.
-Wolała bym najpierw coś zjeść.
-Ok ale ja wybieram miejsce.
-Zgoda.
-To co gotowa?
-Najpierw się przebiorę i zaraz z schodzę.
-Niech ci będzie. Czekam na dole.
Klementyna założyła: kolczyki z niebieskimi i srebrnymi diamencikami, długą ciemno niebieską suknie i tego samego koloru baletki. Wyglądała jak bogini z stępująca na ziemie.
-To gdzie jemy?
-J j jemy w królestwie. Jestem pod wrażeniem.
-Jak to w królestwie?
-Anna nas zaprosiła.
-Nie wrócę tam z powrotem!
-A jeśli ci obiecam że nic złego się nie stanie?
-Ale obiecujesz?
-Obiecuje.
-Może to głupie ale na wszelki wypadek wezmę rękawiczki.
-No dobrze pozwolę ci pod jednym warunkiem że, nie uciekniesz.
-Zgoda.
-To co idziemy?
-Idziemy.

środa, 13 maja 2015

Rozdział 2


-Czemu tak sądzisz?-spytała Klementyna.

-Bo trzymacie się za ręce-wytłumaczyła Olafa.

-O przepraszam-nie to ja przepraszam szwagierko-co to miało znaczyć co?-przepraszam po prostu nadal jestem zły o to na brata-rozumiem, każdemu się zdarza.

-Nie gniewasz się?-zapytał Jack.

-Nie nie gniewam się-od powiedziała białowłosa.

-To ja już polecę-oznajmił chłopiec.

-Czekaj chciałam ci jeszcze kogoś przedstawić i zapewniam cię ta osoba nie mówi wiele prawie w ogóle-powiedziała dziewczyna.

-No dobrze zgoda-powiedział białowłosy.

Weszli do zamku, później przez portal dotarli na górę. Olafa i Sopel zostali na dole. Jack i Klementyna poszli do sypialni gdzie znajdowała się rzadkiego pochodzenia lwica polarna.

-O to Mi-tyna-przedstawiła lwicę dziewczyna.

-Witam-powiedziała Mi-tyna.-Miło was widzieć toja pójdę do salonu.-lwica się pożegnała.

-Może zostaniesz na noc ze mną-za proponowała białowłosa.

-Jeśli ci to nie przeszkadza z chęcią-powiedział Jack.

Weszli do łóżka pod kołdrę dziewczyna wtuliła się w jego niebieską bluzę i za snęła. Następnego dnia przyszła poczta i wleciała przez drzwi były to dwa zaproszenia na ślub, który miał się odbyć dwudziestego listopada cztery setnego roku.

-Już mnie nie doprowadza do szału przy najmniej nie tak jak wczoraj-powiedział białowłosy.

-To prawda już nie tak jak wczoraj. Pewnie dlatego że się już z tym oswoiliśmy-powiedziała dziewczyna.

-Pewnie tak-potwierdził Jack.

-Mogła bym tak leżeć cały dzień-oznajmiła białowłosa.

-Ja też ale tym razem to ja cię przedstawię mojej nowej rodzinie-powiedział białowłosy.

-To pewnie muszę ubrać się odświętnie?-zapytała Klementyna.

-Nie koniecznie-od powiedział Jack.

-To czym się tam do staniemy?-zapytała białowłosa.

-Jeśli chcesz mogę cię zabrać na wietrzny transport-za proponował Jack.

-A co to jest takiego?-zapytała dziewczyna.

-To surfing na wietrze ale będziesz musiała się do mnie przytulić-wytłumaczył chłopak.

-Dobrze zgadzam się-od powiedziała białowłosa.

Wyszli na taras Klementyna wtuliła się w Jacka i pofrunęli do siedziby świętego mikołaja.

-Jesteśmy już na miejscu możesz otworzyć oczy.-powiedział białowłosy.

-Jejku jak tu ładnie!-zachwyciła się dziewczyna.

-Cóż moje oczy widzą przecież to sam Jack Mróz-powiedział Noth.

-Tak to ja! Chciałem ci przedstawić Klementynę-powiedział białowłosy.

-Witaj to prawda że wasze rodzeństwo się żeni?-zapytał święty.

-Tak. Skąd to wiesz...-nie zdążyła do kończyć bo, Noth, Zając, Ząbek powiedzieli chórowo że dostali zaproszenie na ślub.

-Miło was widzieć-powiedział Jack.

-Przedstawisz nas sobie?-zapytał obrazkami Piasek.

-O to Klementyna-powiedział białowłosy.

-Jesteście parą?-zapytała Ząbek.

-Nie jesteśmy tylko przyjaciółmi-tłumaczyła się Klementyna.

-Przepraszam nie chcę nikogo urazić ale w takim razie co jego ręka robi na twoim tyle?-zapytała wróżka.

-O przepraszam nie chciałem-tym razem tłumaczył się chłopak.

-Tak o wiele lepiej chyba prawda-powiedziała strażniczka.

-Ktoś tu chyba jest zazdrosny?-zapytał Zając.

-Ja, z skąd że znowu-wypierała się.

-To ja chyba już sobie pójdę-powiedziała Klementyna.

-Zaczekaj, to Ząbek powinna cię przeprosić.

-Tak to prawda jestem po prostu głupia przepraszam-powiedziała wróżka.

-Nic się nie stało, niestety na prawdę muszę już wracać bo, Olafa będzie się o mnie martwić i muszę na karmić Mi-tynę i Sopla-powiedziała białowłosa.

-Od prowadzę cię-powiedział Jack.

-Nie trzeba-powiedziała dziewczyna.

-Nalegam i nie od puszczę-nie podawał się białowłosy.

-No dobrze zgadzam się-powiedziała Klementyna.

środa, 6 maja 2015

Rozdział 1



Później Jack powiedział-znalazłem, czy tego szukamy?
-Tak-odpowiedziała dziewczyna.-Rozdział 22-powiedziała Klementyna.
-Czemu właśnie 22 ?- zapytał Jack.
-Bo to rozdział przydzielony twojemu bratu- odpowiedziała Klementyna.
-Z skąd tyle wiesz ?- zapytał białowłosy.
-Gdy byłam jeszcze w domu nie miałam nic do roboty więc czytałam książki z zakazanej półki taty-odpowiedziała jasnowłosa.
-A czego tak właściwie szukamy w tym rozdziale bo, nie rozumiem ?-zapytał Jack.
-Szukamy wiadomości gdzie można znaleźć moją   siostrę bliźniaczkę-odpowiedziała Klementyna.
-To ty też masz siostrę bliźniaczkę i nic o
tym nie wiem?-zapytał białowłosy.
-Nie było kiedy ci o tym powiedzieć tyle się działo-odpowiedział białowłosa.
-Aha – odpowiedział Jack.
-Nie wygląda to dobrze-powiedział chłopiec.
-Czemu nie wygląda dobrze?-zapytała dziewczyna.
-Bo tu piszą że ona jest w tobie-odpowiedział białowłosy.
-Mogłam się tego spodziewać-powiedziała jasnowłosa.
Po tych słowach wszystko z czarniało aż w końcu przybrało postać Klementyny tyle że w czarnych kolorach.
-Brawo odnalazłaś mnie trochę długo ci to zajęło ale się nie dziwie gdy bym miała kogoś takiego przy sobie też bym zwlekała-powiedziała Kornelia.
-Co to ma znaczyć?-zapytał białowłosy.
-Nie mów że nie wiesz w czarnym królestwie jesteście na ustach wszystkich podwładnych. Na prawdę robicie wielką karierę-powiedziała czarnowłosa.
-Przestań-powiedziała Klementyna.
Jej siostra zaśmiała się tylko i powiedziała-spokojnie siostrzyczko.
-Ja jestem spokojna-powiedziała białowłosa.
-Chyba czegoś nie rozumiem po co nam twoja siostra skoro chodzi o mojego brata-zapytał Jack.
-Niestety po to aby go odnaleźć-odpowiedziała Klementyna.
-No ale powiedź stęskniłaś się trochę za mną?-spytała Kornelia.
-Może trochę-odpowiedziała białowłosa.
-Teraz już niczego nie rozumiem wy w końcu się nienawidzicie czy ubóstwiacie?-spytał białowłosy.
-Później ci wyjaśnię-odpowiedziała Klementyna.
-Zaprowadź nas do niego a pozwolę ci na jedną rzecz obiecuje-powiedziała dziewczyna.
-Na pewno obiecujesz?-spytała Kornelia.
-Słowo siostry-odpowiedziała białowłosa.
-A jak zamierzacie się tam dostać-zapytała czarnowłosa.
-Na Soplu-odpowiedziała dziewczyna.
-Od razu was na mierzą-powiedziała Kornelia.
-A masz lepszy pomysł-zapytała Klementyna.
-A mam mogła byś użyć przemiany odpowiedziała czarnowłosa.
-O nie, nie namówisz mnie na to-powiedziała białowłosa.
-Proszę!-powiedziała to prawie krzycząc.
-No dobrze ale tylko raz-powiedziała dziewczyna.
-Ale o co chodzi-zapytał Jack. Odpowiedzi nie dostał zamiast to namiętnego całusa po, którym Klementyna zamieniła się w anioła.
-Teraz was nie namierzą-powiedziała Kornelia.
-To było mocne- tylko tyle był w stanie powiedzieć bo, był w wielkim szoku.
-No wskakuj-powiedziała Klementyna.
-Na ciebie, wolał bym chyba nie-stwierdził białowłosy.
-Wskakuj i bez gadania-powiedziała dziewczyna.
Jack posłusznie wskoczył jej na plecy a Kornelia za prowadziła ich do czarnego królestwa, do sali tronowej.
-I jak się wam podoba-zapytał Mrok.
-Może być-odpowiedziała białowłosa.
-Widzę że nie tylko ja znalazłem drugą połowę-powiedział śmiejąc się Jeka.
-Po co my tu w ogóle przyszliśmy?-zapytał Klementynę Jack.
-Jesteś tu bo chcą abyśmy zawarli taki sam sojusz jak one-odpowiedział mu czarny pan.
-To prawda co on mówi?-zapytał znowu Klementynę.
-Tak to prawda-odpowiedziała białowłosa.
-Skoro tak to nie mam zastrzeżeni a ty Mrok-zapytał podejrzliwie brata.
-Skoro ty nie masz nic przeciw to ja też-odpowiedział mu Jeka.
-To w końcu załóżcie ten sojusz a później niech każdy pójdzie w swoją stronę-powiedziały równocześnie siostry.
-Sojusz?- zapytał Jack.
-Sojusz-odpowiedział mu Mrok.
-Skoro sojusz założony to można już się rozejść-powiedziała Klementyna.
-Nie tak szybko a moja jedna rzecz?-spytała Kornelia.
-To co chcesz?-zapytała białowłosa.
-Chce żebyś była moją druhną-powiedziała czarnowłosa.
-Co takiego?-zapytał Jack zamiast Klementyny.
Białowłosa zemdlała nie sądziła że ją o to poprosi. Po chwil się jednak otrząsnęła.
-To mnie zaskoczyłaś-powiedziała dziewczyna.
-Ślub jest zaplanowany na jesień, to co zgadzasz się?-zapytała Kornelia.
-No dobrze zgadzam się-powiedziała białowłosa.
-Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć co?-zapytał Jack.
-Ostatnio ale mnie przepędziłeś pamiętasz-spytał Jeka.
-Trzeba było inaczej zacząć rozmowę to po pierwsze, a po drugie mogłeś wysłać posłańca-odpowiedział białowłosy.
-Następnym razem jak będę chciał się porozumieć za pamiętam.
-Klementyna idziesz?-zapytał Jack.
-Gdy bym nie szła to koszmary by się na ciebie rzuciły. Wskakuj. Tylko się nie wbijaj bo, to jednak mimo wszystko boli-powiedziała białowłosa.
W ten sposób znaleźli się z powrotem w lodowym pałacu gdzie czekali na nich Sopel i Olafa ulepiona przez Klementynę.
-I jak poszło-spytał Sopel.
-W miarę dobrze-powiedziała dziewczyna.
-Na dal masz skrzydła-oznajmił chłopiec.
-Daj mi chwilkę to znikną-powiedziała białowłosa. Zaczęła trzepać skrzydłami gdy już przestała zniknęły.
-Proszę i Już nie ma-oświadczyła białowłosa.
-Czy to twój chłopak?-zapytała Olafa. (…)

piątek, 1 maja 2015

cz 2

Później okazało się że nie są sami, był tam też Jeka brat bliźniak o czarnym charakterze. Nie podobała mu się miłość Klementyny i Jacka. Całą miłość Klementyny chciał mieć dla siebie, chciał żeby Klementyna kochała jego a nie Jacka. Była to po prostu zazdrość o uczucie jakim darzyła Jacka. Lecz nie wiadomo skąd ani jak poznał siostrę Klementyny i w niej się zakochał po uszy. (Nikomu ani słowa ale wam powiem lecz musi być to tajemnicą Jeka i Mrok to ta sama osoba.) Trudno mieć największego wroga jeśli jest twoim bratem. Wiele kroć ją obserwował białowłosą z ukrycia. Lecz nie tylko ją swojego brata też szpiegował. Dlatego wiedział co białowłosy czuje do anielicy. Aż w końcu te go dnia powiedział Klementynie że Jack ją kocha. Chłopak się wściekł na brata ponieważ zarówno on jak i ona bali się swoich reakcji na tę wiadomość. Klementyna myślała że zaraz nie wytrzyma i zrobi coś złego. I nie wytrzymała ale pozytywnie bo, wypuściła wielkiego, białego smoka, który ział błękitnym ogniem tak zwanym górskim albo morskim. Dzięki temu Jeka się przez straszył i uciekł. Jack był na siebie zły i uderzał laską o ziemie, całe szczęście smok się na prężył i powiedział Jack spokojnie to nie twoja wina. Przyjaciele się ogromnie zdziwili że Sopel bo, tak miał na imię umie mówić, ale i to zdziwienie przeminęło. Jasno włosy zaczął się smucić. Klementyna zapytał,, o co chodzi” Jack opowiedział jej cało historię związaną z jego bratem. Dziewczyna zapytała go więc dlaczego aż tak posmutniał. Od powiedział że przez jego głupotę teraz i ona jest w to zamieszana i grozi jej nie bezpieczeństwo. Klementyna wtuliła się w niego a on ją przytulił. Powiedziała mu na ucho że wszystko będzie w porządku i żeby się nie martwił bo, zawsze będzie przy nim.
-Sopel!-powiedziała Klementyna.-Lecimy do podwodnego królestwa do Króla Trytona.-oświadczyła dziewczyna.
Wsiedli oboje na smoka i w ten sposób znaleźli się w niekończącym oceanie podwodnego królestwa.
Czego szukacie zapytał król. Dziewczyna odparła że, chcą coś odnaleźć w bibliotece. Król tylko się zaśmiał i powiedział dla mojej pupilki wszystko.
Gdy już byli w bibliotece Jack spytał Klementynę co właściwie szukają. Dziewczyna od powiedziała mu że szukają wiadomości o jego bracie chłopak zdziwił się nieco. Dodała później że szukają kopie tajnej księgi wiedzy strażników specjalnych i tu znowu się zdziwił bo, nie rozumiał skąd by miała tu być.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Wstęp:

(cz 1)
Od początku świata istniała dziewczynka zwaną Niebieskim Aniołem. Jedynym archaniołem pół ci żeńskiej. Miała na imię Klementyna co oznacza Łagodną Łaskę. Wychowywała się w niebie. Była smutną i przygnębioną osobą nikt nigdy nie słyszał jej prawdziwego śmiechu. Zawsze gdy się śmiała ten śmiech był sztuczny, wręcz nie prawdziwy.
Po spędzonym dzieciństwie w niebie. Sprowadzono ją na ziemie. Urodziła się parze królewskiej. Mając jednak sześć lat jej moc wyszła spod kontroli. Po nie chcianemu skaleczeniu przyszywanej siostry zamknięto ją w jej pokoju z tarasem.
Gdy skończyła osiem lat bez wiedzy niby rodziców zaczęła uciekać z zamku do małej wioski, która znajdowała się na drugim brzegu. Wszyscy myśleli że jest ciągle w zamku, a tak nie było. W tamtych czasach miała brązowe włosy, niebieskie oczy i jasną cerę. Był tam chłopiec który miał na imię Jack. Co dziwniejsze mieli podobne nazwiska. Z kolei on miał ciemno brązowe włosy, brązowe oczy i jasną
cerę. Wyróżniało go to że chodził ciągle na boso nie zważając jaka to pora roku.
Gdy miała szesnaście lat zmarli jej ,,rodzice” w wypadku. Po tym wydarzeniu trochę mocno się załamała. Następcą tronu miała być Klementyna. Po dwóch latach odbyła się koronacja. Było to trudnym zadaniem, ponieważ nadal nie umiała kontrolować swojej mocy w dużym towarzystwie, a miała zdjąć swoje rękawiczki, których nigdy publicznie nie ściągała.
Po koronacji odbyło się huczne przyjęcie na, które przyszedł nie spodziewanie Jack. Klementyna stała z swobodną miną obserwując chłopca do czasu, w którym przyszywana siostra zabrała rękawiczkę. Dziewczyna prosiła żeby jej od dała rękawiczkę ale ona tego nie zrobiła. Królewna chciała odejść, siostra ją powstrzymywała Klementyna w postrachu się odwróciła i zrobiła lodową barierę. W pośpiechu uciekła, zamroziła fontannę i przeszła na drugi brzeg. Jack wyruszył za nią ale wpadł pod lud. Tej samej nocy wróciła po niego i wyciągnęła chłopca na drugi brzeg. Uciekła później jeszcze raz zostawiając go tam. Była tej nocy pełnia więc zamiast dziewczyny księżyc się nim zajął. Klementyna zbudowała wielki lodowy pałacowy-zamek. Następnego dnia Jack wyruszył w poszukiwania jej lecz nie znalazł. Szukał później jeszcze przez 300 lat aż w końcu ją znalazł na biegunie północnym w zamku wzniesionym na wysokiej górze. Dziewczyna mówiła mu żeby odszedł od niej, że jest potworem ale on nie słuchał i pokazał jej swoją moc. Klementyna spytała go więc po co przyszedł. Od powiedział że przyszedł po nią. Dziewczyna powiedziała że to nie możliwe i ,,że” przez cały ten czas myślała ,,że” nie żyje. Jack ją uspokoił i powiedział ,,nigdy cię już nie opuszczę”. Klementyna się ucieszyła. Jednak to nie był koniec problemów.


Jeśli ktoś tu jest, to miała bym proźbę. Po przeczytaniu na piszcie choć jedn komentarz.
Była bym wdzięczna.